Każdego dnia media informują o przestępstwach popełnionych przez młodych ludzi. Każdego dnia młodzi ludzie wykraczający poza stanowione prawo trafiają do miejsc odosobnienia.
Znakomita większość czytelników czy odbiorców informacji opiniuje, osądza, ocenia. Ale czy na pewno tych, którzy są realnie odpowiedzialni za przemoc, tych którzy przyczyniają się do jej zaistnienia i eskalacji?
Dziwny jest świat, na którym osądza się ofiary, młodych ludzi, wychowanych na wzorcach wszechobecnej przemocy, karmionych strachem o własny byt, piętnowanych za niemożność realizacji programów edukacyjnych, które nierzadko zamiast motywować, niszczą dostęp do potencjału twórczego człowieka.
Czy nasze oczy właściwie widzą ten problem?
Jeśli napiętnujemy ofiarę, czy umniejszymy skalę przemocy?
Wśród poznanych przeze mnie ludzi, konfrontacja z realnymi ludzkimi problemami - głodem, śmiercią, chorobą czy zagrożeniem odpowiedziało ucieczką. Mechanizm ten jako odpowiedź na brak możliwości zmiany otoczenia, chwilami przydatny w celu zachowania integracji psychicznej, na dłuższy dystans prowadzi do zanegowania świata materialnego, jako miejsca edukacji, jako bazy dla samopoznania przez doświadczanie. Ukształtowana dzięki niezrozumieniu osobowość schizoidalna znajdując ukojenie w świecie ducha (a realnie uciekając przed doświadczeniem lęku, bólu i cierpienia) izoluje się od życia, często neguje wartość samego doświadczenia. Ale czy można poznać siebie nie doświadczając?