Dlaczego ludzie nieustannie oceniają lub osądzają, krytykują bądź opiniują? Czym jest ich osąd: prawdą o innym człowieku czy kopalnią wiedzy o ich niezaspokojonych potrzebach czy też cechach ich osobowości stanowiących filtr postrzegania rzeczywistości? Czym jest opiniowanie dotyczące funkcjonowania innego człowieka bez wiedzy o kształcie jego realnego życia czy uwarunkowaniach rozwojowych? Czy plując w studnię poprawisz jakość wody? Może nadejdzie czas, że będziesz mógł pić wodę jedynie z tego źródła...
Za każdym osądem leży Twoja niezaspokojona potrzeba. Za każdym spostrzeżeniem, którym dzielisz się z bezpośrednio zainteresowanym, leży empatia i miłość. Osąd płynie z braku zaspokojenia, spostrzeżenie z chęci pomocy, z naturalnego odruchu serca.
Co uzyskujesz osądzając drugiego?
Iluzję nieomylności... podniesienie samooceny kosztem innego, a może wyobrażenie o własnej mądrości?
Czy dostrzegasz destrukcję towarzyszącą każdemu osądowi?
Z perspektywy duchowej jedności wszystkich i wszystkiego, taki rodzaj przejawiania się w relacjach, to czysty absurd. Kto bowiem osądza kogo?
Całe moje życie było skupione wokół ciężko i przewlekle chorych członków mojej rodziny. Każdy wybór podyktowany był wyższą koniecznością pomocy bez względu na to, czy dotyczył pomnażania wiedzy o nowych terapiach, czy wspierania na każdą chwilę mającego na celu minimalizację cierpienia. Jeśli nie doświadczyłeś balansowania przez długie lata na krawędzi śmierci najbliższych i niewyobrażalnego nieuleczalnego bólu, nie wiesz, co czuje człowiek walczący o odrobinę ulgi dla tych, których kocha. Twoje opinie i porady dotyczące pozostawienia takiej istoty samej sobie, ujawniają prawdę o poziomie rozwoju Twego własnego serca. Kochające serce nie osądza, ale na miarę możliwości wspiera, niesie ulgę w cierpieniu. I nie jest działaniem jedynie dla potrzebującego, ale w takiej samej mierze dla Ciebie samego. Twoja postawa wobec dramatu dziejącego się na Twoich oczach jest informacją o Tobie dla Ciebie, o tym, gdzie realnie jesteś w swej podróży do Pierwotnej Tożsamości.
Jeśli przyjdzie Ci do głowy głosić opinię czy osądzać innych, włóż jego mokasyny i przejdź tysiąc mil, jak mówi stare indiańskie porzekadło. Potem opowiedz, czym z Twojej perspektywy jest jego doświadczenie.
Powiadasz, że masz poczucie humoru, że świetnie się bawisz dramatem innego? Ok. Ziemska ruletka kręci się nieustannie. Obserwuj siebie w chwilach własnej straty... Śmierć tych, których kochasz, ciężka nieuleczalna choroba bliskich, którymi tylko Ty możesz się zaopiekować, to Twój egzamin, również z poczucia humoru, które towarzyszyło "delektowaniu" się bólem innych, bądź oziębłym, pełnym bezduszności stosunkiem do ich doświadczenia. Baw się wówczas dobrze.
Rozwój serca, to kochające czyny, a nie puste deklaracje. Każdego dnia świadomie lub nie zdajemy egzamin z lekcji miłości i współczucia, sprawiedliwości i wyrażania prawdy, uczciwości wobec siebie i innych itd. Obserwuj siebie. Kiedyś przyjdzie moment, że będziesz największym sędzią dla siebie samego.
Powiadasz, powtarzając słowa wielkich urzeczywistnionych Nauczycieli, że życie jest iluzją? Dla kogo? Dla nich zapewne tak, ale jeśli jest w Tobie choćby odrobina cierpienia, Twoje słowa są puste.
Powtarzasz, że "życiem nie należy się przejmować"? Jestem odmiennego zdania. Często Twoje słowa są "wskazówką" dla tych, którzy w ramach własnego doświadczenia powinni rozwinąć odpowiedzialność.
Czy dostrzegasz różnicę pomiędzy asertywnością w relacyjności, a zachowaniem chłodu uczuciowego, wobec trudnej sytuacji innych?
Asertywność nie ma nic wspólnego z mechanizmami obrony psychologicznej np. ucieczką przed problemami innych. Wynika z dojrzałego emocjonalnie, pełnego zrozumienia i ciepła stosunku do siebie i otoczenia.
Życie nieustannie weryfikuje nasz ogląd siebie i rzeczywistości. Tylko bezwarunkowa akceptacja naszych odczuć, transformacja starych przekonań, zastosowanie nowej wiedzy w doświadczeniu i pchająca siła Miłości, daje ruch do przodu. Z pewnej perspektywy zawsze byliśmy jesteśmy i będziemy tym samym, ale zanim doświadczymy tego we własnym życiu, czeka nas podróż. Oby była atrakcyjna dla każdego z nas.
Pozdrawiam
Teresa Maria Zalewska